piątek, 14 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 31

Obudziłam się około 9:15. Wstałam z łóżka i poszłam do toalety. Popatrzyłam w lustro. Włosy całe rostrzepane, makijaż rozmazany, oczy podkrążone.
-Musisz coś ze sobą zrobić! - powiedziałam sama do siebie i wzięłam się na układanie włosów, które spięłam w wysoki kucyk.
Następnie zmyłam stary makijaż i zrobiłam nowy, delikatny a zarazem ładny. Zajęło mi to około 15 minut.Teraz wystarczyło tylko wybrać ubrania. Postawiłam na czarne rurki i szeroką jaskrawą bluzkę. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Chciałam troszkę wrócić do starej tradycji, więc przyrządziłam jajecznicę.
-Nie nadaję się do tego! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam spalony posiłek.
To chyba nie był mój dzień.. Ale cóż, muszę nacieszyć się bułką z serem, szynką i sałatą. Powinno wystarczyć. Do tego wzięłam jeszcze szklankę pomarańczowego soku.
Strasznie pusto jest w domu, gdy nie ma tu Nathana. Brakuje mi go.
Po skończonym posiłku usiadłam na kanapie, wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam przeglądać internet. Jak zwykle - nic ciekawego. Po chwili stwierdziłam, że powinnam spotkać się z Austinem. Nie chcę popełnić tego błędu co wczoraj, chcę go poprostu przeprosić. Muszę mu też wyjaśnić, że to nic nie znaczyło, i że mam chłopaka.
-"...Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość. *Piiiiiip*" - usłyszałam w słuchawce.
-Cześć. Tu Zuza. Chciałabym się z Tobą spotkać. Jeśli masz czas, to proszę zadzwoń. - nagrałam się na sekretarkę i się rozłączyłam.
Miałam nadzieję, że oddzwoni. Nie musiałam czekać długo. Po jakiś 10 minutach, chłopak oddzwonił. Umówiłam się z nim, do parku. Chciałam po prostu pogadać, i myślę że on też chciał. Spotkałam się z nim około 14:30, ponieważ wcześniej był w pracy.
-Posłuchaj.. Chciałam Cię przeprośić za wczoraj. - zaczęłam. - To nie miało tak wyjść. Prawda jest taka, że tego nie chciałam. Jesteś na prawdę świetnym chłopakiem, ale ja już jestem zajęta. Bardzo Cię lubię, ale niestety nic z tego nie będzie.. Mam nadzieję, że nie masz do mnie o to żalu..
-To co się wczoraj stało.. To nic. Podobało mi się. Ty.. ty też mi się podobasz. Bardzo. Wiem, że tobie nasz wczorajszy pocałunek też się podobał. I że ja Ci się podobam. Przecież.. Nic nie stoi na przeszkodzie, możemy być razem. Teraz i tu. Jeśli tylko chcemy. A oboje dobrze wiemy, że chcemy. Dlatego, nie stawiaj oporu.. Proszę..- powiedział i obdarzył mnie namiętnym pocałunkiem.
-Dość tego! - krzyknęłam i uderzyłam go w twarz, a następnie pobiegłam do domu.
Lubiałam go bardzo, ale już miałam go dość. Co on sobie w ogóle myślał? Myślał, że dla niego zerwę z Nathanem? O nie! Może na początku dałam się ponieść, ale teraz.. Teraz zrozumiałam, że zrobiłam źle. Wiem, że muszę powiedzieć o tym Nathanowi, ale nie chcę mu zawracać głowy teraz, gdy jest w trasie. Teraz musi zająć się koncertami i fanami. Opowiem mu wszystko gdy wróci..

_______________________
Ojej, ale króciutki.. No ale cóż..
Nie pisałam przez chyba dwa miesiące, ponieważ nikt nie komentował tamtego, więc myślę, że nikt nie czyta.
Ale nawet jeśli nikt nie czyta będę pisać dla siebie, dla przyjemności...
Mimo to, dziękuję za tyle wyświetleń :)!

środa, 8 maja 2013

ROZDZIAŁ 30

Dziś miałam iść na umówione spotkanie z Austinem. Od razu po obudzeniu zeszłam na dół, by zrobić sobie śniadanie. Przygotowałam sobie dwa tosty i mocną kawę. Byłam zaspana, więc musiałam się pobudzić. Następnie udałam się do łazienki. Ubrałam niebieską sukienkę i czarny sweterek. Co prawda, nie lubię sukienek, ale w tej czułam się wyjątkowo dobrze. Była wygodna i dość ładnie w niej wyglądałam. Około 13:15 wyszłam z domu. Po dziesięciu minutach drogi byłam już pod kawiarnią, pod którą sie umówiliśmy. Austin już czekał.
-Hej! - przywitałam się.
-Cześć. Cieszę się, że przyszłaś. - uśmiechnął się i wręczył mi ślicznego kwiatka.
-Oo, dziękuję. To co? Wchodzimy? - zapytałam i wskazałam ręką na kawiarnię.
-Jasne. - odpowiedział.
Weszliśmy do kawiarni, zamówiliśmy kilka rzeczy. Ciągle gadaliśmy. Dowiedziałam się, że Austin pracuje w hotelu. Opowiedziałam mu wiele o sobie. Także dowiedziałam się wiele o nim. Znam go dwa dni, a czuję jakbym znała go lata. Czuję, że mogę mu zaufać. Ma w sobie coś, coś niesamowitego, pociągającego.
Po jakimś czasie wyszliśmy z kawiarni. Chodziliśmy wąskimi ulicami Londynu. Cieszyłam się, że mogę z nim spędzić dzień. Siedzieliśmy na jednej z ławek. I nagle.. nagle coś we mnie wstąpiło. Nie wiem czemu to zrobiłam. Pocałowałam go. Nie chciałam tego. Po prostu miał w sobie to coś, co mnie przyciągało. Jego usta, oczy, włosy, seksowie lekko zachrypniety głos.
Siedzieliśmy chwilę oszołomieni.
-Ja.. Przepraszam. - powiedziałam, i pobiegłam w stronę domu.
Słyszałam jak mnie woła. Nie chciałam sie odwracać. Biegłam po prostu przed siebie. Wiedziałam, że źle zrobiłam. Pojedyńcze łzy zaczęły spływać mi po policzku. To nie jest tak, że zapomniałam o Nathanie. Pamiętałam o nim doskonale, dlatego nie wiem czemu pocałowałam Austina. Nie chciałam tego.. To zrobiło tak jakby moje drugie ja. Połowa mnie była przerażona, oszołomiona. A druga połowa była cała w skowronkach. Musiałam ochłonąć.
Wpadłam do domu. Ściągnęłam buty, które zostawiłam rozrzucone w przedpokoju. Usiadłam na łóżku. Chwilę zastanawiałam się nad tym co zrobiłam. Niestety nie mogłam pozbierać myśli. Nagle zadzwonił telefon. To Nathan. Że akurat musiał wybrać taki moment.. No cóż.. Wytarłam łzy, szyko się uspokoiłam i odebrałam.
-Halo?
-Cześć skarbie. Co u Ciebie? - zapytał wesołym głosem.
-Wszystko dobrze, a u Ciebie? - także zapytałam.
-Też. Na pewno wszystko dobrze? Masz jakiś dziwny głos.. - coś wyczuł.
-Pewnie Ci się wydaje. - próbowałam kłamać.
-Być może. Tęsknię za Tobą.. - powiedział.
-Ja za tobą też. Nie mogę się doczekać kiedy wrócicie. - starałam się brzemieć prawdziwie.
Gadaliśmy jeszcze chwilę. Na szczęście niczego się nie domyślił ani nie dopytywał. Położyłam się na kanapie i o dziwo szybko zasnęłam.
Z perspektywy Nathana:
Zadzwoniłem do Zuzy. Tęskniłem za nią. Chciałem ją usłyszeć. Brzmiała jakoś dziwnie.. Tak, jakby coś się stało. Nie chciałem jej męczyć milionem pytań, więc po prostu nie pytałem o wszystko. Może po prostu miała zły humor.
Z chłopakami mieliśmy teraz dość dużo pracy. Nie mieliśmy czasu na miłości. Starałem się dzwonić kiedy tylko mogłem. Jednak menager strasznie nas cisnął. Próby, nagrania, koncerty.. No cóż.. Jakoś sobie radziłem.
Z perspektywy Austina:
Zuz uciekła. Nie wiem czemu.. Pocałowała mnie.. Tak, przyznaję, sam tego chciałem. Jest śliczną, atrakcyjną dziewczyną. Ma piękne oczy, usta, ciało. Bardzo mi się podoba. Myślę, że ja też jej wpadłem w oko. Tak, na pewno. Nie wiem jeszcze kiedy, ale na pewno będzie moja..


_______________________
Jest. xd Dobra, zaś tak późno.. No ale cóż.. Nie jestem w stanie pogodzić nauki z pisaniem :c
Przepraszam.
Tak poza tym, przepraszam, że nie komentuję waszych blogów. Ale wiedzcie że je CZYTAM. Czytam każdy rozdział i jestem zachwycona ^^
Dziękuję też że wy czytacie mojego bloga <3

niedziela, 28 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 29

Obudziliśmy się około 11:30. Nathan wyrwał się z łóżka jak oparzony.
-Co się dzieje? - zapytałam, zaspanym głosem.
-Już 11:30! Muszę się pakować! Przecież o 17:00 chłopaki po mnie przyjadą! - krzyknął.
Podniosłam się z łóżka, musnęłam usta chłopaka i zeszłam na dół do kuchni. Nathan był w pokoju, i bodajże wyciągał walizkę. Stanęłam przy kuchennym blacie, wyciągnęłam szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego. Następnie przygotowałam śniadanie. Nie chciałam nic wymyślać, więc po prostu zrobiłam jajecznicę. Gdy śniadanie było gotowe, Nathan zeszedł na dół. Ubrał czarne rurki, i niebieską koszulkę. Włosy jeszcze miał roztrzepane na każdą stronę. Kochałam na niego patrzeć, gdy tak wyglądał. W tedy to nie był ten Nathan Sykes, nie ten Nathan Sykes, którego kocha milion dziewczyn. Nie ten Nathan Sykes, który był bogaty, który był sławny na całym świecie. Był to po prostu normalny chłopak. Zaczęłam się uśmiechać pod nosem.
-Co się tak śmiejesz? - zapytał, zjadając resztę posiłku.
-Po prostu cieszę się, że cię mam. - odpowiedziałam i się do niego przytuliłam.
Około 13:50 poszliśmy się pakować. Znaczy.. Nathan poszedł. Ja tylko pomagałam. Spakował prawie wszystkie swoje rzeczy, mimo, że jedzie tylko na tydzień. Skończył się pakować około 16:30. Wszystko przez to, że nie umiał znaleźć dokumentów. Ostatnie pół godziny spędziliśmy na całowaniu, przytulaniu. Dokładnie o 17:00 chłopcy wparowali do naszego domu. Nathan wziął walizkę i poszedł do auta. Teraz zostało mi samotnie spędzić cały tydzień..
Następnego dnia, postanowiłam poszukać pracy. Owszem, miałam jeszcze pieniądze, które przysyłali rodzice, poza tym Nathan zostawił mi sporą sumę. Chciałam po prostu coś znaleźć, by się nie nudzić. Także chciałam sama zarabiać na życie, a nie żyć z utrzymania rodziców, i mojego chłopaka. Wzięłam ze sobą gazetę, i poszłam do parku. Zaczęłam przeglądać ogłoszenia pracy w gazecie, ale nic nie znalazłam. Nie załamałam się tym jakoś specjalnie. Nie chciałam się też załamywać, brakiem Nathana u boku więc na poprawę humoru kupiłam sobie lody. Włożyłam słuchawki do uszu i jedząc loda, przechodziłam po ulicach Londynu. Nie patrzyłam na drogę, i później tego żałowałam. Weszłam na jakiegoś kolesia i pobrudziłam jego białą koszulę, czekoladowym lodem.
-O Boże! Przepraszam! Nie chciałam! Przepraszam bardzo! - krzyknęłam.
-Nic strasznego się nie stało.. Wypierze się i będzie po wszystkim. - uśmiechnął się delikatnie.
-To może.. Pan do mnie przyjdzie i po prostu to wypierzemy. Jeśli plama nie będzie chciała zejść, oddam cały koszt koszuli. - zaproponowałam.
-To tylko jedna koszula! Nic się nie stało! - odparł.
-Oj stało.. Zapraszam do mnie, wypiorę to Panu. - powiedziałam i pociągnęłam go za sobą.
Po chwili byliśmy już w domu. Kazałam mu zdjąć koszulę, i dałam mu jakąś bluzkę Nathana do ubrania.
-Jeszcze raz bardzo Pana przepraszam! - powiedziałam, gdy koszula się już prała.
-Po pierwsze, nie jestem Pan, tylko Austin. - przedstawił się, podając mi rękę. - A po drugie, nic się nie stało.
-Zuz. - także się przedstawiłam. - Znaczy.. Zuzanna.
-Ładne imię. Pochodzisz z Polski? - zapytał.
-Tak. Skąd wiesz? - uśmiechnęłam się.
-Domyśliłem się po imieniu. Miałem kiedyś kuzynę Polkę, która tak się nazywała.
Gadaliśmy jeszcze chwilę. Okazało się, że Aus jest o 2 lata starszy. Miło się z nim gadało. Umówiliśmy się na jutro do kawiarni. Oddałam mu koszulę, po czym wyszedł z domu. Był bardzo fajnym chłopakiem, po za tym bardzo przystojnym.  Przy nim nie myślałam o tym jak brakuje mi Nathana. Nie mogłam się doczekać jutra. Wiedziałam, że miło spędzimy razem dzień.


___________________
29 jest. Wiem, że krótki, ale brak weny.
A teraz tak..... Przepraszam was bardzo, bardzo, baaardzo, że tak późno. Było by wcześniej ale miałam karę. -.-. Mam nadzieję, że się nie obrazicie i dalej będziecie czytać :)
Jeszcze raz, bardzo was przepraszam.
Jeśli chcecie się dowiedzieć co będzie między Austinem i Zuz, to komentujcie :)
Btw. dziękuję za tyle wyświetleń bloga, oraz dziękuję wszystkim który komentują, i czytają <3

sobota, 6 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 28

Wyszłam z łazienki i poszłam prosto do kuchni, gdzie czekał Nathan. Wzięłam szklankę wody, a następnie usiadłam naprzeciwko niego przy stole.
-No więc słucham Cię.. Jak doszło do bujki? - zaczął.
-Nathan..
-No nie Nathan, tylko opowiadaj!
-No więc.. Pamiętasz jak w tedy, na ulicy spotkaliśmy tą fankę? - zapytałam.
-No pewnie, że pamiętam, a co to ma z nią wspólnego?
-Dużo. Później napisałeś, że jesteśmy razem. Nic mi nie powiedziałeś! Ale mniejsza z tym.. Poszłyśmy z dziewczynami do klubu i tam była też ona. Byłam już trochę pijana.. Ona zaczęła się rzucać, wyzywać.. Nigdy bym jej nie pobiła, gdyby nie fakt, że byłam po kilku drinkach.. - wyjaśniałam.
-Jezu.. Rozumiem, że to nie jest miłe i w ogóle.. Ale czy to powód żeby się bić?
-Byłam pijana. Zrozum.
-No dobrze.. Właśnie, przepraszam, że Ci nic nie powiedziałem o tym twitterze.. - odparł.
-No cóż..
-A jak reacja ludzi? - zapytał.
-Interakcje szalały. Było wiele miłych odpowiedzi, ale zdarzały się też nie miłe.. Ale to nic. Rozumiem te wszystkie miliony dziewczyn. Zdarzają się przypadki, że jesteś dla nich całym światem, więc się nie dziwię, że się załamały. - zaczęłam się cicho śmiać pod nosem.
Wydawało mi się to trochę śmieszne. Nie wiem czemu, przecież Jay był dla Allis kiedyś całym światem, nawet w tedy kiedy się nie znali. A teraz, gdy jestem z Nathanem wydaje mi się to dziwne, i dziecinne. No cóż..
Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy jajecznicę. Nathan jakby cały czas się nad czymś zastanawiał. Nagle zadzwonił mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz. Mama. Ucieszyłam się gdy zadzwoniła. Tęskniłam za nią, za tatą. Rozmawiałyśmy chwilę, bo śpieszyła się na jakieś spotkanie. Zaproponowała żebym przyleciała do Polski, razem z Nathanem. Plan by oczywiście nie wypalił, bo chłopcy już pojutrze jadą w kilku dniową trasę.
Po skończonej rozmowie z mamą i obgadaniu wszystkiego z Nathanem, postanowiłam się przejść. Musiałam zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Poszłam na spacer. Szłam przed siebie, aż w końcu podeszłam do małego kiosku. Wyciągnęłam pieniądze z portfela i kupiłam świeżą gazetę. Poszłam do parku, usiadłam na ławce i zaczęłam czytać. Doszłam do przedostatniej strony, a tam artykuł "Najmłodszy członek zespołu The Wanted ma dziewczynę! Ujawnili się na twitterze!". Cała strona była "zapełniona nami". Było też tam nasze zdjęcie. Nie mam pojęcia skąd dziennikarze je mieli! Zawsze gdy wychodziliśmy z Nathanem uważaliśmy, czy gdzieś nie czają się paparazzi, a tu nagle nasze zdjęcie przy fontannie! Nie mam pojęcia jak to się stało..
Wróciłam do domu, po około godzinie. Nathan siedział przed laptopem i był czymś wyraźnie zdenerwowany. Wstał i szybko do mnie podszedł.
-Czemu mi nie powiedziałaś, że aż tak po tobie jeżdżą?!
-Jeju, Nathan! Nic się przecież nie stało! - powiedziałam.
-Nie wcale.. Nie pozwolę, żeby nazywali Cię s*ką! - krzyknął. - I to są niby prawdziwi fani?!
-Nathan.. Zrozum.. Te miliony dziewczyn, są po prostu zazdrosne. Byłeś dla nich wszystkim. Teraz gdy się dowiedziały, że masz dziewczynę po prostu się zdenerwowały. - próbowałam go uspokoić.
-Rozumiem, no ale.. - zaczął, ale mu przerwałam.
-Żadnego ale. Teraz masz iść im napisać, jak bardzo je wszystkie kochasz i że są dla ciebie ważne! Wiesz jak wiele to dla nich znaczy? Jesteś ich idolem, musisz im pokazać, że każdy fan jest dla ciebie ważny, najważniejszy. Bez nich, nie był byś tym, kim jesteś. Nawet jeśli teraz cię zdenewowały, nie możesz ich zostawić!
-Masz rację.. - powiedział, a po chwili zrobił to co kazałam.
Reszta dnia minęła bardzo nudno. Siedzieliśmy wtuleni w siebie i oglądaliśmy jakiś film. Raz zadzwonił menadżer chłopaków, z pytaniem czy Nathan pamięta o trasie. Trudno było o tym zapomnieć, więc pytanie było głupie. Trochę ciężko mi było pogodzić się z myślą, że będę musiała teraz przez tydzień budzić się sama. Nie widzieć jego uśmiechu, tych oczu... Nie widzieć jego roztrzepanej fryzury kiedy się budzi.. No cóż.. Będę musiała jakoś sobie poradzić sama. Przecież to tylko tydzień, minie szybko.
Siedzieliśmy na kanapie cały dzień, przed telewizorem. Korzystaliśmy z "ostatnich chwil bycia razem" więc co jakiś czas obdarzaliśmy się pocałunkami. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam na ramieniu chłopaka..

______________________________
Przepraszam, że taki krótki i nudny :/
Postaram się wszystko rozkręcić, gdy chłopacy będą w trasie:)
Mam nadzieję, że się nie obrazicie, że taki nudny, i będziecie mnie tu dalej "odwiedzać" :D
Co do ustwień w kom., już zmieniłam :) Mam nadzieję, że wszytko się zapisało xd
Dziękuję wszytkim którzy komentują:*
Postaram się następny rozdział dać za tydzień, lub wcześniej:)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 27

Kate i Martin wyjechali z naszego domu około 22:30. Można powiedzieć, że była to taka mała impreza. Nikt się nie upił bo mieliśmy tylko wino. Gdy zmyli się z naszego domu postanowiłam posprzątać cały bałagan. Wzięłam się za robotę.
-Kobieto, zbliża się 23:00, a ty chcesz sprzątać? - pytał Nath.
-No przecież nie zostawię takiego bałaganu! - odpowiedziałam.
-Możesz przecież posprzątać jutro.
-Nathan, wolę posprzątać dziś, a jutro mieć spokój. A ty idź się już położyć.
Tak jak kazałam, tak i zrobił. Gdy weszłam do sypialni Nathan jeszcze nie spał.
-Dlaczego nie śpisz? - zapytałam. - Przecież byłeś zmęczony.
-Tak jakoś.. Nie umiem zasnąć, gdy nie ma cię obok. - odpowiedział i mocno mnie przytulił.
Po chwili oboje zasnęliśmy.
Następnego dnia obudziłam się około 09:30. Zeszłam na dół poszukać Nathana, którego już nie było w sypialni. Tak jak się spodziewałam przygotował śniadanie. Może nie było najsmaczniejsze, ale wiedziałam, że się starał. Po skończonym posiłku chłopak poszedł wziąć prysznić, a ja skorzystałam z wolnej chwili i sprawdziłam co na twitterze. Pierwszy tweet jaki ujrzałam, to tweet Nathana. Napisał o nas całemu światu. Byłam trochę zła, że nic mi nie powiedział, ale w końcu kiedyś trzeba było to ujawnić. Następnie weszłam w interakcje. No cóż.. Wiele osób życzyło nam szczęścia. Po prostu cieszyli się, że jesteśmy razem. Miło było czytać to wszystko, że jeśli Nathan jest szczęśliwy ze mną, oni też są szczęśliwi. Niestety nie wszytskie tweety były takie.. Było też wiele obraźliwych tweetów, nie tylko do mnie, ale także do Natha. Padało wiele brzydkich wyzwisk w moją stronę. Ludzie życzyli mi śmierci i pisali, że chcę tylko wykorzystać Nathana. Pisali, że mnie nienawidzą, a Nath i tak mnie w końcu zostawi. Było wiele tweetów typu "Zdechnij brzydka s*ko. On Cię nie kocha! On jest mój!". To jest przykład tweeta chyba najłagodniejszego z nich. Byłam bardzo wrażliwa, więc kilka łez spłynęło mi po policzku, po czytaniu tego wszystkiego.. Usłyszałam otwierające się drzwi z łazienki. Nie chciałam, żeby Nath zobaczył, że płaczę więc otarłam łzy i udawałam, że wszystko jej w porządku.
-Słuchaj kochanie, dzisiaj sobota. Może pójdziemy do jakiegoś klubu? - zapytałam by zapomnieć o sytuacji z zazdrosnymi fankami.
-To raczej niemożliwe.. Dziś z chłopakami musimy jechać do BigKeva. Ponoć jakaś ważna sprawa..-wyjaśnił.
-Dobrze. - uśmiechnęłam się. - W takim razie pójdę z dziewczynami.
Pobiegłam na górę do pokoju, by po nie zadzwonić. Umówiłam się z Kate, Allis, Nereeshą i Kelsey na 17:30 pod klubem. Nathan musiał jechać o 14:00. Zanim jeszcze wyruszył cały czas powtarzał, żebym uważała na innych chłopaków. Myślę, że był po prostu zazdrosny, ale mniejsza z tym.
Do klubu ubrałam czerwoną, obcisłą sukienkę na jedno ramię. Była ona dość krótka, więc zakrywała tylko uda. Na szczęście nie musiałam wstydzić się swoich nóg. Były chude i nawet długie. Mimo ich długości i tak byłam niższa od Nathana i większości chłopaków. Do sukienki dobrałam czarne, bardzo wysokie szpilki i czarną torebeczkę na jedno ramie. W końcu musiałam gdzieś trzymać telefon, portfel i klucze. Wszystkie wyglądałyśmy pięknie. Do klubu pojechałyśmy taksówką. Po chwili byłyśmy już na miejscu. Chciałam dziś trochę zaszaleć, więc pierwsze co zrobiłam to podeszłam do baru i zamówiłam drinka. Dziewczyny nie chciały być gorsze, więc zrobiły to samo. Wróciłyśmy do stolika. Nagle podszedł do nas jakiś facet. Zaczął podrywać Nereeshę. Nie dziwię się mu. Nereesha jest bardzo ładna. Koleś chciał dostać u niej jakąś szansę, ale ona go zwyczajnie w świecie olewała. Zaczęłam zamawiać kolejne drinki. Gdy podeszła do mnie jakaś dziewczyna, byłam już nieźle wstawiona. Mimo mojego stanu, rozpoznałam ją. To była ta sama dziewczyna, którą ostatnio z Nathanem spotkaliśmy. Wdałyśmy się w kłótnię. Nie bardzo pamiętam, jaki przebieg miała kłótnia. Pamiętam tylko, że się pobiłyśmy. Pobiłyśmy się o Nathana. Nic więcej nie pamiętam.
Gdy się obudziłam byłam już w domu. Z pewnością był to już następny dzień. Nathan siedział na krześle i bacznie mi się przypatrywał. Bardzo bolała mnie głowa i źle się czułam.
-No co się tak patrzysz?! - zapytałam.
-Ładnie to się tak upić? - odpowiedział pytaniem na pytanie, podając mi szklankę wody.
Natychmiastowo wszystko wypiłam i poprosiłam o jeszcze.
-Nathan.. Ja nic nie pamiętam.. Znaczy pamiętam, ale nie wiele..
-No cóż.. Wczoraj wróciłem około 20. Ciebie nie było, wiadomo. Dopiero około 1:00 w nocy dziewczyny cię przywiozły. Pijana, poszarpana i oko podbite. Coś ty tam do cholery robiła?!
-Nathan.. proszę cię.. Wytłumaczę Ci to później, a teraz pozwól, że pójdę się wykąpać i ogarnąć.
Podniosłam się z łóżka i ledwo trzymając się na nogach poszłam do łazienki. Włosy roztrzepane, makijaż rozmazany. To nic. Najgorsze było to, że miałam podbite oko. Teraz musiałam nakładać pół tony pudru, żeby to jakoś ukryć. Ale sama się o to prosiłam.. Z tego co pamiętam to ja pierwsza zaczęłam bujkę. No cóż.. Teraz tylko wszystko powiedzieć Nathanowi...

________________
No i jest :)
Dziękuję wszytskim, którzy komentują.
Pod ostatnim rozdziałem, jedna osoba prosiła mnie o zmienienie ustawień w kom. - z miłą chęcią bym to zrobiła, bo rozumiem jakie to denerwujące gdy za każdym razem jest sprawdzanie czy nie jesteś robotem, ale szczerze nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić :/
Dziękuję wam za wszystkie miłe słowa które piszecie w kom. :*
To wiele dla mnie znaczy :) Cieszę się, że komuś podoba się mój blog. :)

piątek, 29 marca 2013

ROZDZIAŁ 26

Z perspektywy Zuz:
Te siedzenie w szpitalu, to był istny koszmar. Cieszymy się niesamowicie, że Jay żyje. Co prawda, ze szpitala jeszcze wyjśc nie może, ale najważniejsze, że po prostu żyje.
 Dzisiaj wraca do nas Kate. Z tego co wiem, ma przyjechać ze swoim chłopakiem. Nie mogę się doczekać aż go poznam.
Zbliżała się 9:30, Nathan dopiero się budził, a ja przygotowywałam śniadanie. Przygotowałam tosty, które chłopak uwielbiał.
-Mmm.. Co tak ładnie pachnie? - zapytał, wchodząc do kuchni.
-Zgadnij. - powiedziałam i delikatnie go pocałowałam.
-Tosty! - krzyknął po chwili. - Jesteś kochana!
Po chwili siedzieliśmy już przy stole i zajadaliśmy się śniadaniem.
-Co dziś robimy? - zapytałam po skończonym posiłku.
-Hmm... Pójdziemy odwiedzić Jay'a, a później możemy się przejść po Londynie, tak jak w tedy kiedy uciekliśmy. - zaproponował.
-Świetnie!
Poszliśmy na górę i zaczęliśmy wybierać ciuchy. Było dzisiaj dość ciepło, więc Nathan postawił na bluzkę z napisem "GAME OVER" i do tego zwykłe spodnie. Ja ubrałam czarne rurki, jasno-niebieską bluzkę z krótkim rękawkiem a na to szary sweterek. Nathan oczywiście narzekał, że tak długo się szykuję, no ale cóż.. Około 13:15 wyszliśmy z domu. Postanowiliśmy się przejść na pieszo. Do szpitala doszliśmy po około dwudziestu minutach. Szliśmy schodkami do góry, aż w końcu znaleźliśmy się w sali Jay'a.
-Czeeeść. Jak się czujesz? - zapytałam i przytuliłam go na ile to było możliwe.
-A dziękuję, dobrze. - odpowiedział.
Ze szpitala wyszliśmy około 14:00. Udaliśmy się na przechadzkę po Londynie, tak jak w tedy. Wzięliśmy aparat, więc zrobiliśmy kilka fotek. Byliśmy właśnie obok Big Ben'a gdy podbiegła do nas jakaś dziewczyna. Zaczęła piszczeć, krzyczeć. No tak, chodziło o Nathana. Zaczęła krzyczeć, że go kocha, że jest dla niej wszystkim. Szczerze? Bawiło mnie to. Chciało mi się śmiać, ale w pewnym sensie trochę ją rozumiałam. W końcu, nie codziennie spotyka się swojego idola na ulicy. Nathan podszedł do niej i po prostu ją przytulił. Nie byłam zazdrosna, dziewczyna właśnie spełniła swoje marzenie. Wszystko było dobrze, zrobili sobie zdjęcie, dał jakiś autograf, ale później.. Później ona tak po prostu rzuciła mu się na szyje i go pocałowała. Tak, w tedy byłam zazdrosna. Na szczęście chłopak ją odepchał.
-Przepraszam, jestem z nią. - zwrócił się do fanki, podszedł i mnie przytulił. 
W tedy coś się w niej zagotowało. Wzrok miała jakby chciała mnie zabić. Zaczęła wyzywać mnie i Nathana. Krzyczała do Nathana, że złamał jej serce, że już nigdy nie będzie go kochać. A do mnie, że nie zasługuję na niego. Na koniec krzyknęła, że jeszcze pożałuję, a po chwili odeszła.
-Boże, kolejna psychofanka.. - westchnął chłopak.
Ta dziewczyna, zepsuła nam cały dzień. Nathan jeszcze nigdzie nie pisał, nie mówił, że ze mną jest. Wiedziały o tym tylko fanki, które spotkały nas gdzieś na ulicy, tak jak ta. Kilka z nich, gdy nas zobaczyło zaczęło płakać, inne zaś się cieszyły, jednak tylko ta wpadła w szał. Szczerze mówiąc, boję się gdy Nathan rozgłośni o nas, całemu światu, ale trzeba będzie to zrobić. Nie może dłużej okłamywać fanów..
Zbliżała się 19:00. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Pobiegłam by otworzyć. Zobaczyłam Kate i jej chłopaka. To dość wysoki blondyn, z dużymi, pięknymi, niebieskimi oczami. Ślicznie razem wyglądali. Pasowali do siebie.
-Hej! - krzyknęłam i przytuliłam Kate.
Cieszyłam się, że wróciła. Tęskniłam za nią. Po chwili przyszedł do nas Nath.
-A więc tak.. Poznajcie Martina. - uśmiechnęła się Allis.
-Cześć. Jestem Zuz, a to jest Nathan. - wskazałam na mojego chłopaka. -  Miło nam Cię poznać.
-Mi również miło. - uśmiechnął się.
Zaprosiliśmy ich do salonu. Poznaliśmy się lepiej. Martin był bardzo miły i sympatyczny. Naszykowałam cisto i zrobiłam kawę. Wieczór spędziliśmy w czwórkę.


___________________________
I jak się podoba? :)
Dzięuję za komentarze do wcześniejszego rozdziału! :)
Miło mi bardzo, że komuś podoba się mój blog.
Jeśli są jakieś błędy, to bardzo przepraszam, ale pisałam na szybko.
Przepraszam też, że tak późno ale karę miałam.
Mam nadzieję, że się nie gniewacie ;)
Zapraszam do komentowania :)

sobota, 16 marca 2013

ROZDZIAŁ 25

Zadzwonił telefon.. Spojrzałem na wyświetlacz. To Max. Teraz nadeszła chwila prawdy. Cholernie się bałem. Bałem się tego co usłyszę. W tym samym czasie Allis się obudziła. Każdy siedział ze łzami w oczach. Ale co ma być, to będzie. Odebrałem telefon.
-Młody.. - zaczął Max.
-Nie 'Młoduj' mi tutaj tylko gadaj.. - powiedziałem zdenerwowany.
Chciałem już usłyszeć. Ale i tak cholernie się bałem.
-No dobrze, dobrze. Nie denerwuj się tak. Jay.. on..
-No co?! - krzyknąłem.
-Żyje! - krzyknął.
Odetchnąłem z ulgą. Cały strach odszedł w nie pamięć.
-Operacja przebiegła pomyślnie. - dodał po chwili. - Jay teraz śpi, ale możecie do niego przyjechać. Allis na pewno by chciała. Tak więc czekamy.
Rozłączyłem słuchawkę. Spojrzałem na dziewczyny. Wszystkie siedziały i trzymały kciuku. Każda z nich przygryzała wargi i prawie płakała. Znaczy Allis płakała..
-No gadaj! - w końcu krzyknęła Nereesha.
-No więc muszę wam powiedzieć iż...
-Iż co? - zapytała All przez płacz.
-Jay żyje! Wszystko dobrze przebiegło! - krzyknąłem.
Dziewczyny zaczęły się cieszyć, Allis odetchnęła z ulgą. To koniec. Koniec zmartwień.
-Widzisz?! Widzisz Allis?! Jay jest silny! Mówiliśmy że tak będzie! - krzyknęła Zuz.
-Dobra, koniec tego cieszenia. Zbierajcie się i jedziemy do szpitala. - powiedziałem.
Ruszyliśmy do auta, a po chwili byliśmy już na miejscu. Pobiegliśmy na górę. Pozwoliliśmy Allis iść do Jay'a pierwszej. Samej. To dobrze jej zrobi.
Z perspektywy Allis / u Jay'a w sali:
Tak cieszyłam się, że on żyje. Tak, straciłam wiarę. Jednak wszystko jest dobrze. Nigdy nie wybaczę sobie, że nie wierzyłam. Usiadłam na krześle i złapałam jego rękę.
-Jay.. - powiedziałam jakby sama do siebie. - Przepraszam.. Przepraszam, że w ciebie zwątpiłam. Nie powinnam. Jesteś dla mnie wszystkim. Cieszę się, że Bóg dał Ci jeszcze jedną szansę. Że dał ją nam.. Przepraszam..
Łzy zaczęły spływać mi po policzku. Było mi głupio, że w niego nie wierzyłam, jednak teraz jestem szczęśliwa że jest już po wszystkim. Że wszystko tak się skończyło. Nagle chłopak ścisnął moją rękę. Jeszcze bardziej się ucieszyłam.
-Kocham Cię.. - wyszeptał.
Nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Pierw spotykam tak cudownego chłopaka a później.. Wszystko dobrze się kończy. Miałam ochotę dziękować Bogu. Po chwili, gdy Jay otworzył oczy do sali wparowała reszta.
-Dobrze widzieć uśmiech na twojej twarzy. - zwróciła się do mnie Zuz.
Teraz liczył się dla mnie tylko Jay. Kochałam go. Cieszę się że go mam.



_____________
Jest 25. Przepraszam że taki krótki ale jakoś nic mi do głowy nie wpada.
Wiecie jak to jest.. Brak weny po prostu. No cóż :) Zapraszam do komentowania.
+mam prośbę. Lajkniecie?  Z góry bardzo dziękuję :) http://www.facebook.com/photo.php?fbid=579836825360740&set=pb.362560710421687.-2207520000.1363453744&type=3&theater