środa, 6 lutego 2013

ROZDZIAŁ 15

Z perspektywy Nathana:
Postanowiliśmy się spotkać. Chwilę posiedzieliśmy w kawiarni, ale Zuz chciała mi coś powiedzieć, więc poszliśmy do niej do domu. Miałem jej powiedzieć wszystko, co do niej czuję, jednak pierw postanowiłem wysłuchać co ona ma mi do powiedzenia. I miała. Dużo. Powiedziała mi wszystko, to co sam chciałem jej powiedzieć. Po usłyszeniu tego, odjęło mi mowę. Już miałem jej powiedzieć to samo, lecz trochę mnie wyprzedziła.
-Wyjdź. - powiedziała płacząc. - Wiem, że mnie nie nawidzisz.
-Ale Zuz.. - zacząłem.
-Nie, nie "ale"! Proszę wyjdź.. - mówiła płacząc.
Nawet na mnie nie spojrzała. Po prostu kazała mi wyjść. Mówiła to z nienawiścią, mimo, że przed chwilą wyznała mi miłość.
-Ale..
-WYJDŹ! Nie chcę Cię widzieć! Po prostu wyjdź! - krzyknęła, i zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Wkurzyłem się. Najpierw wyznaje mi miłość, a gdy ja mam jej coś do powiedzenia, wywala mnie z domu. Wstałem, zabrałem kurtkę i trzasnąłem drzwiami. Chwilę szedłem przed siebie, później nogi zaniosły mnie do małej knajpy na rogu. Wszedłem, i usiadłem na małym krześle przy barze.
-Oo, czyżby Nathan Sykes? - zapytał barman.
-Mhm. - odpowiedziałem.
-To dla mnie zaszczyt. - zaśmiał się. - Co podać?
-Piwo. - odparłem. - Albo nie, poproszę coś mocniejszego.
-Już się robi. - podał kieliszek z trunkiem.
Po chwili kieliszek był już pusty.
-Poproszę jeszcze jednego. - powiedziałem stawiając kieliszek na blat.
-Pewnie. - odpowiedział i zapełnił kieliszek.
Myślałem o Zuz. Nawet nie dała mi dojść do słowa. Wypiłem jeszcze kilka kieliszków, po czym barman zaczął rozmowę.
-Chodzi o kobietę? - zapytał.
-Ta.. Skąd wiesz? - odpowiedziałem i także zadałem pytanie.
-To widać. - zapewnił. - Normalna gwiazda, nie przychodzi tutaj od tak, wkurzona na maksa.
Nic nie odpowiedziałem. Piłem kieliszek, za kieliszkiem, aż w końcu byłem całkiem wstawiony.
Max i Tom / Z perspektywy Tom'a:
Wybraliśmy się z Max'em na siłownię, jak co tydzień. Ćwiczyliśmy około dwie godziny. Później postanowiliśmy się wybrać, do małej knajpki, która była niedaleko. Zawsze po siłowni tam chodziliśmy. Wypijaliśmy po jednym piwie i wracaliśmy do domu. Teraz także się tam wybraliśmy. Wszedliśmy do środka. Przy barze walał się jakiś pijany koleś. Z tego co było widać był mocno wstawiony, wyglądał jak nie przytomny. Podeszliśmy bliżej, zauważyliśmy znajomą kurtkę.
-Patrz! - krzyknął Max. - Ten kolo ma kurtkę jak Młody!
To był Młody. Zauważyliśmy to dopiero będąc przy barze. Leżał tam, jak nieprzytomny. To do niego nie podobne. Nigdy taki nie był. Czasami wypił jedno, dwa piwa, ale nigdy nie doprowadził się do takiego stanu. No może pomijając osiemnaste urodziny. Lekko go szturchnęliśmy, by się ocknął.
-Co.. wy.. tu.. rob..icie? - wymamrotał.
Ledwo się trzymał. Było mocno wstawiony.
-My?! Co TY tu robisz? - krzyknąłem.
Nic do niego nie docierało. Na chwilę podniósł głowę, jednak po chwili opadła spowrotem na blat. Nie mogliśmy go tam tak zostawić. Wziąłem go z jednej strony, Max z drugiej.
-Ej, a kto zapłaci?! - upomniał się barman.
-Pewnie. Przepraszamy. - odpowiedziałem, a Max podał banknoty.
Wyszliśmy z knajpy. Na szczęście nie spotkaliśmy paparazzi. Szliśmy skrótami, w najmniej zaludnionych miejscach, by nikt nas nie zobaczył, a co dopiero poznał. Jeszcze brakuje, by na pierwszych stronach gazet widniało "NAJMŁODSZY CZŁONEK THE WANTED PIJANY!" czy coś w tym stylu. Po jakimś czasie doszliśmy do domu.
-O kur.. Co z nim? - wydarł się Jay, szybko wstając z kanapy, i pomagając nam tam zaprowadzić Nathana.
-Upił się debil jeden. - odpowiedział mu Max.
-Jak go znaleźliście? - zapytał Siva.
-Po siłowni, chcieliśmy iść do tej małej knajpki, tam na rogu, na jakieś piwo, i tam go znaleźliśmy. - wytłumaczył.
-To do niego nie podobne! Przecież on nigdy nie pił! - krzyknał Jay.
-Przecież wiemy. Nie wiem co w niego wstąpiło... - powiedziałem.
Położyliśmy go na kanapie. Kelsey przyniosła jakiś koc, i go przykryła. Poszliśmy do jadalni, i chwilę o nim rozmawialiśmy.
Zuz:
Nie wiem co we mnie wstąpiło. Kazałam mu wyjść. Nie wiem czemu. Po prostu. Bałam się jego reakcji, dlatego to powiedziałam. Chwilę po jego wyjściu zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam. Nie, nie zrobiłam. Powinnam go wysłuchać. Nawet jeśli prawda miała by być okropna, i tak powinnam go wysłuchać, a nie wywalać z domu. Teraz już całkiem wszystko zepsułam.. Pobiegłam na górę, rzuciłam się na łóżko, wtuliłam głowę w poduszkę i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Niestety, co się stało, to się nie odstanie...



____________
Kolejny, nudny rozdział JEST :D
To już 15. Dziękuję wam za tyle wyświetleń <3
Proszę o kom. :)

2 komentarze:

  1. O Boże !!
    A to pijak jeden ;D
    Rozdział cudowny
    Czekam na następny :)
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG Nie no ja jej nie ogarniam jednak :< No czemu ona go wywaliła z domu WHY ? no nic :/ Wenyyy

    OdpowiedzUsuń