czwartek, 7 lutego 2013

ROZDZIAŁ 16

Rano w domu TW / z perspektywy Nathana:
Obudziłem się około 11, w salonie na kanapie. Strasznie bolała mnie głowa. Reszta siedziała w jadalni i o czymś rozmawiała. Wstałem, lekko się chwiejąc i poszedłem do kuchni. Nalałem sobie wody do szklanki, po czym szybko ją wypiłem i ruszyłem w stronę jadalni.
-O! - krzyknął Tom. - Patrzcie, śpiąca królewna wstała!
-Ha, ha, ha, bardzo śmieszne.. - odpowiedziałem i zająłem wolne krzesło.
-Wiesz w jakim wczoraj byłeś stanie?! - wydarł się Jay.
-Właśnie.. Nie.. Nic nie pamiętam. Znaczy pamiętam trochę.. - mówiąc to, miałem na myśli Zuz. - Co się właściwie wczoraj stało?
-Co się stało?! Ty się pytasz co się stało?! To ja Ci zaraz powiem co się stało! - oburzył się Max.
-Właśnie na to czekam.
-Chyba raczej ty nam powinieneś powiedzieć co się stało.. - wtrącił się Tom.
-Dowiem się w końcu czy nie? - zapytałem.
-Tak. Otóż znaleźliśmy Cię totalnie pijanego, wręcz nieprzytomnego, w knajpie.. - wyjaśnił wszystko Max.
-W knajpie?! Ja?! Pijany?! - pytałem z niedowierzaniem.
Nie mogłem w to uwierzyć. Niegdy nie lubiałem pić. A co dopiero tak się upić.. Boże, co za wstyd. Ale miałem ku temu powody..
-To by wyjaśniało dzisiejszy kac.. - powiedziałem pod nosem.
-Właściwie co się stało, że aż tak się upiłeś? - zapytała Kelsey.
-Em.. Nic.. Tak jakoś.. - odpowiedziałem, kłamiąc.
-A właśnie.. Możecie dziś się wynieść z domu? - zapytał Jay.
-Czemu mamy się wynosić z domu? - zapytał Siva.
-Em.. No bo.. - zaczął.
-Niech zgadnę! - przerwał mu Tom. - Zaprosiłeś Allis i chcecie być sami!
-Tak jakby.. - odpowiedział.
-Okej. - rzuciła Nereesha. - To gdzie idziemy?
-Może by tak wesołe miasteczko? - zaproponował Max.
-Jestem za! - krzyknęła Kelsey.
-Młody, otrzeźwiej jakoś. Masz na to kilka godzin. Później jedziemy do wesołego miasteczka. - oznjamił Tom.
-Nie, dzięki. - odpowiedziałem.
-Nie rób mi tego! - wydarł się Jay.
-Spokojnie. Z domu się wyniosę. O to się bać nie musisz.. - zapewniłem i poszedłem do swojego pokoju.
Skoro Kelsey, Nereesha, Tom, Max i Siva jadą do wesołego miasteczka, a Jay będzie tu się miział z Allis, to mam świetną okazję by iść do Zuz i z nią porozmawiać. Nie mogę tego zmarnować. Choćby zaś miała mnie wywalić za drzwi, muszę jej powiedzieć co czuję.
Z perspektywy Zuz:
Dziś do domu wrócili rodzice. Niestety. Całą noc płakałam, więc przy nich wyglądałam jak zmora. Oni byli ubrani elegancko. Zresztą jak zawsze. Ja natomiast byłam wykończona sytuacją z Nathanem, więc do 13 siedziałam w piżamie.
-Córciu, co z Tobą? - zapytał tata.
-Może nie powinniśmy już więcej tak wyjeżdżać.. - szybko wtrąciła mama.
-Nie, nie, spokojnie. Po prostu się nie wyspałam. - oznajmiłam.
-Na pewno? Dlaczego nie spałaś? - zadał pytania tata.
-Na pewno. Nie spałam ponieważ.. filmy oglądałam. - szybko wymyśliłam jakąś przykrywkę.
-No dobrze. To leć na górę coś z sobą zrobić. Przecież nie będziesz cały dzień w piżamie siedzieć! - powiedziała mama.
Posłusznie poszłam na górę. Otworzyłam szafę by wygrzebać jakieś ciuchy. Pierwsza w oczy rzuciła mi się ta czarna, krótka sunkienka. Sukienka, w której byłam gdy Nath mnie ratował. Uratował mnie dwa razy + bronił przed wyzwiskami, a ja wywaliłam go z domu. Chciałabym to naprawić. Porozmawiać z nim, ale boję się. Teraz jeszcze bardziej boję się jego reakcji. Z szafy wygrzebałam czarną bokserkę, do której ubrałam rurki w kolorze miętowym. Zapięłam włosy w luźny kucyk, tylko grzywkę wypuściłam. Posiedziałam chwilę w moim pokoju, pogadałam z Kate na skype. Dowiedziałam się, że wyjechała do cioci na wieś, dlatego nie dzwoniła bo nie miała jak. Pogadałyśmy chwilę. Okazało się, że poznała chłopaka. Na razie tylko się przyjaźnią, a co będzie dalej nie wiadomo. Gdy o nim opowiadała, była bardzo szczęśliwa. Przynajmniej ona jest. Wybiła 14:30. Rodzice siedzieli w salonie i oglądali film, po chwili zawołali mnie bym zeszła na dół.
Z perspektywy Nathana:
Z domu wyszedłem o 14. Postanowiłem udać się do kwiaciarni. Kupiłem jasno-różowego kiatka, ozdobionego wstążką, obwiązaną wokół łodyżki. Około 14:30 byłem już pod domem Zuz. Lekko nacisnąłem dzwonek. Po chwili ktoś otworzył drzwi, jednak nie była to Zuz. Był to mężczyzna. Na moje oko, miał około 40 lat.
-Em.. Dzień dobry, jest Zuz? - zapytałem niepewnie.
-Owszem, jest. A ty kim jesteś? - też zadał pytanie.
-Przepraszam, Nathan Sykes. - podałem rękę mężczyźnie.
-Wejdź. - zaprosił do środka.
Na kanapie siedziała jakaś kobieta. Pewnie jej mama. Gdy mnie zobaczyła od razu wstała.
-Dzień dobry. Nathan Sykes. - przedstawiłem się, także podając rękę.
-Witam. Jestem mamą Zuzy. Czekaj, czekaj.. - zaczęła. - To ty jesteś ten Nathan Sykes? Ten Nathan Sykes z tego zespołu, za którym tak szaleje Zuz? - zapytała.
-Jeśli chodzi Pani o The Wanted, tak to ja. - uśmiechnąłem się lekko.
-Usiądź sobie. - wskazała na kanapę.
Zrobiłem co kazała. W tym czasie ojciec Zuz, zawołał ją by zeszła na dół.
-Zuza, masz gościa! - krzyknął.
-Już idę. - odpowiedziała i zbiegła na dół.
Gdy tylko mnie zobaczyła, wyglądała jakby zamiast mnie zobaczyła co najmniej ducha.
-Nathan? - zapytała niepewnie, mimo, że dobrze wiedziała, że to ja.
-Tak, Nathan. - odpowiedziałem, podszedłem do niej i wręczyłem kwiatka.
-Dziękuję. - odpowiedziała. - Co ty tu tak właściwie robisz?
-Em.. Chciałem pogadać.. Moglibyśmy? - zapytałem.
-Pewnie.. Ale może chodźmy gdzieś.. - zaproponowała.
-Zuz, czemu nam nie powiedziałaś, że przyjaźnisz się z Panem Sykes'em? - zapytał ojeciec dziewczyny.
-A jakoś tak wyszło.. To my może już pójdziemy.. - szybko odpowiedziała i złapała za torebkę.
-Chwilka, czekajcie. - zaczęła jej mama. - Chłopcze, mogłabym dostać autograf? Lub zdjęcie?
-Mamoo! - krzyknęła Zuz.
-Oczywiście. - odpowiedziałem i podszedłem do kobiety.
Chciało mi się śmiać, jednak jakoś się powstrzymałem. Wzięła apart i zrobiła fotkę.
-Dziękuję. Ale mi będą teraz w pracy zazdrościć! - krzyknęła.
Uśmiechnęłem się, rzuciłem szybkie "Miło było poznać, do zobaczenia" i wyszliśmy z domu.
-Prepraszam Cię za nią.. - zaczęła Zuz, po chwili ciszy.
-Za kogo? - zapytałem.
-No za mamę.. Boże, co za wstyd..
-Przecież nic się nie stało. - zapewniłem. - Moglibyśmy pójść do parku by pogadać? Tam zawsze jest cicho, spokojnie.. Sama rozumiesz..
-Pewnie. Chodźmy. - odpowiedziała i ruszyliśmy w stronę parku.



________________
Chcecie wiedzieć co się wydarzy w parku?
Jeśli tak to proszę kom. :)
Jak nie będzie conajmniej 2 kom., nie piszę nexta..
..No chyba, że mnie wena najdzie :D
A tak pozatym, co sądzicie o Dionne? Myślicie, że Nath dobrze wybrał? Co prawda, jeszcze nic nie zostało potwierdzone, ale wszędzie o tym tak głośno, że też zapytam :)
Szczerze mówiąc, nie lubię jej. Ale jeśli Nathan ma być szczęśliwy, to jestem w stanie ją zaakceptować.

2 komentarze:

  1. Ja chce następny. Proooszę ;D
    Rozdział mega :)
    Czekam na następny
    Weny :P

    Zapraszam również do mnie:
    http://opowiadanieotww.blogspot.com/
    http://ifoundyoustoryofthewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Bossssssssssssssssssssski , a jeśli chodzi o Dionne to nie przepadam za nią [już wcześniej, zanim zaczęła się z nim spotykać] ale zgadzam się, jeśli są lub byli szczęśliwi to nic do niej nie mam :) Wenyyy

    OdpowiedzUsuń