piątek, 8 lutego 2013

ROZDZIAŁ 17

W parku / Z perspektywy Zuz:
Poszliśmy do parku. Nie był daleko, więc po chwili drogi byliśmy już na miejscu. Było tam cicho, i pusto. Co jakiś czas było słychać tylko świerkanie ptaków. Kawałek od nas, na ławce siedział starszy pan. Czytał gazetę.
-Nathan przepraszam.. - zaczęłam. - Przepraszam, że Cię wyrzuciłam w tedy z domu.. Nie powinnam, ale kierowały mną emocje. Mam nadzieję, że zrozumiesz..
-Dobrze, rozumiem. Też przepraszam.. Właściwie chciałem, pogadać o tym co mi w tedy powiedziałaś - oznajmił.
-Słucham. Jestem gotowa na Twoje odrzucienie. - starałam się uciec wzrokiem.
-Właśnie nie.. Przeciwnie.. - wyjaśnił.
-Nie rozumiem. Możesz jaśniej? - zapytałam.
-Chodzi o to że.. Ja.. Też coś do Ciebie czuję.
-Haha, Nathan proszę Cię. Nie żartuj sobie ze mnie.
-Nie żartuję. Zuz.. Ja chciałem Ci powiedzieć to już dawno. Po prostu nie miałem odwagi. Okej, nazwij mnie tchórzem, ale tak po prostu było. Bałem się Twojej reakcji. Ale to co mi w tedy powiedziałaś.. Od dawna chciałem Ci powiedzieć do samo, ale nie potrafiłem ubrać tego w słowa. A co dopiero w sensowne słowa.. - już miał kontynuować ale mu przerwałam.
-Nathan, ale ja na prawdę nie potrzebuję litości! - zapewniłam.
-Litości?! Dziewczyno to nie litość.. Ale dobra, jak zrozumiesz, że Cię kocham to zadzwoń.. - powiedział i gwałtownie wstał z ławki.
Natychmiastowo też się podniosłam i lekko złapałam jego rękę.
-Nath, poczekaj. Przepraszam.
Odwrócił się. Staliśmy tak blisko siebie, jak w tedy na korytarzu. Jak w tedy kiedy pierwszy raz się pocałowaliśmy..
-Ty.. Mówiłeś to serio? Na prawdę coś do mnie czujesz? Przepraszam, ale po prostu boję się, że to będzie tak jak z Patrickiem. Pobawi się, wykorzysta i zostawi.. Dlatego chcę mieć pewność..
-Na prawdę. - odpowiedział i namiętnie mnie pocałował.
To dokładnie takie samo uczucie, jak w tedy na klatce. Jego usta były ciepłe, delikatne. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.
-Kocham Cię.. - szepnął cicho.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Ze szczęścia. Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Nie dlatego, że jest tym Nathanem Sykes'em. Byłam pewna, że już nigdy nie zufam żadnemu chłopakowi. A tu nagle zjawia się on. I zmienia wszystko. Dosłownie wszystko. Na lepsze.
-Dlaczego płaczesz? - zapytał i lekko otarł łzę z mojego policzka.
-Ja.. Po prostu jestem szczęśliwa.. - wyjaśniłam.
W parku spędziliśmy jeszcze kilka godzin. Co jakiś czas usta Nathana i moje stykały się.
-Ooo, proszę, proszę, kogo my tu mamy. - usłyszeliśmy znajomy głos i natychmiastowo oderwaliśmy się od siebie.
-Em.. Co wy tu robicie? - zapytał Nathan gdy zobaczył Tom'a, Sivę, Kelsey, Nereeshę i Max'a.
-No wiesz.. Wracamy z wesołego miasteczka. - wyjaśnił Siva.
-I co? Jednak się udało? - wystrzeliły z pytaniem do mnie Kelsey i Nereesha.
Zrobiłam się czerwona. Mogły sobie darować to pytanie.
-Czekaj, czekaj. To wy wiedziałyście?! - wydarł się Nath. - Czemu mi nic nie powiedziałyście?!
-Chwilka. Coś tu jest nie jasne. O czym wiedziałyście? - zadał pytanie Tom dziewczynom.
-O tym, że Zuz kocha się w Nathanie. - wyjaśniły, na co ja zaś zrobiłam się czerwona.
-A my wiedzieliśmy o tym że Młody w Zuz. - także wyjaśnił Tom.
-Cóż za zbieg okoliczności - zaśmiał się Siva.
-Dobra, idzemy do domu.. Idziecie z nami? - zapytał Max.
-Chcesz iść? - Nath skierował pytanie do mnie.
-Nie, przepraszam, ale będę musiała iść już do domu. - wyjaśniłam i wstałam.
-Okej, dziękuję za wszystko. - odpowiedział Nathan, i pożegnał się, całując mnie.
W domu chłopaków / Z perspetktywy Jay'a:
Właśnie byliśmy w trakcie pocałunku gdy do domu wparowała cała reszta. Mieli bardzo dobre humory. Szczególnie Nath. On był cały w skowronkach.
-Musicie zawsze wchodzić w takich momentach?! - wydarłem się.
-Jay spokojnie. - uciszała mnie Allis, przy czym się śmiała.
-Co wy wszyscy w takich humorach? - zapytałem.
W tym momencie Nathan rzucił się na kanapę, na której siedzieliśmy. Wcisnął się między mnie, a Allis i zaczął wszystko tłumaczyć, mimo, że nic nie zrozumieliśmy.
-Ach kochani, życie jest piękne. - powiedział z wzrokiem pełnym radości, miłości, szczęścia.
-Ej chłopaki.. Co mu jest? Ćpał coś? - zapytałem.
-Nie, nie ćpał. Chyba.. - wyjaśniła Kelsey.
-To o co chodzi? - zapytała All.
-Tymtyrymtymtym.. - Tom wydał melodyję głosem po czym wrzasknął: - MŁODY JEST Z ZUZ!!!
-Ale, że jak?! Że tak na serio?!
-Serio, serio - odpowiedział Nath.
-No nie możliwe! - powiedziałem trochę na żarty.
-Tak, tak Jay. Ja wiedziałem, że ty zawsze we mnie wierzyłeś. - uśmiechnął się.
-No to gratulacje! - krzyknąłem, a Allis w tym czasie go przytuliła.
-Idę do pokoju. Wołajcie na kolację. - oznajmił.
Z perspetktywy Nathana - W pokoju:
Poszedłem na górę. Byłem szczęśliwy. Szczęśliwy, że to wszystko się udało. Żałuję, że nie pogadałem z nią wcześniej, ale każdy uczy się na błędach. Rzuciłem się na łóżko i myślałem tylko o niej. O tej jedynej, wyjątkowej. Minęło kilka godzin. Zbiżała się 21:30. Postanowiłem do niej zadzwonić.
-Tak? - usłyszałem ucieszony, a zarazem zaspany głos w słuchawce.
-Obudziłem Cię? - zapytałem.
-Nie, nie. Akurat skończyłam czytać książkę. - oznajmiła. - Coś się stało?
-Nie, po prostu chciałem Ci powiedzieć dobranoc.
-Słodkich snów. - odpowiedziała i lekko się zaśmiała.
Myślałem o niej jeszcze chwilę, później zaśnąłem.



_______________
Boże święty ;_; Miało wyjść fajne, a wyszło beznajdziejne ;_;
Przepraszam ;_; A zarazem dziękuję, za tyle wyświetleń :)

2 komentarze:

  1. Nie wyszlo beznadziejnie uwierz ;)
    Wyszlo cudownie
    Czekam na nastepny :P
    Weny
    Zapraszam rowniez do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny :) W końcu są razem :) Wenyyy :*

    OdpowiedzUsuń