sobota, 9 lutego 2013

ROZDZIAŁ 18

U Zuz:
Obudziłam się około 9, po czym zeszłam na śniadanie. Wszystko było już przygotowane na stole. Oczywiście jajecznica. Z samego rana, miałam już dobry humor. Wszystko przez Nathana. Byłam pewna, że mnie odrzuci, a stało się wręcz przeciwnie. Byłam szczęśliwa.
-Co ty od wczoraj taka, cała w skowronkach? - zapytał tata, gdy mnie zobaczył.
-A jakoś tak.. - odpowiedziałam.
Musiałam ukrywać przed nimi swój związek z Nathanem. Wszystko przez różnicę 3 lat. Gdyby się dowiedzieli pewnie zabroniliby mi się z nim spotykać. A do tego nie dopuszczę. Kocham go.
-Zuz.. Czy Ciebie łączy z tym.. jak mu tam.. Nathanem? - surowo poraz kolejny zapytał tata.
-Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - okłamałam.
Zjadłam szybko śniadanie i poleciałam na górę by się ubrać. Na dziś byłam zaproszona do domu chłopaków. Ubrałam jasne rurki, i kolorwy top. Do tego wybrałam czarne, nie duże szpilki, i takiego samego koloru małą torebeczkę. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Myślę, że wyglądałam dość dobrze. O 14:15 wyszłam z domu, tłumacząc rodzicom, że idę do Allis. Praktycznie ona też  tam była, więc nie można tego nazwać kłamstwem. Bardziej nie mówieniem całej prawdy. Około 14:30 byłam pod domem chłopaków. Pewnie wcisnęłam dzwonek, i po chwili drzwi się otworzyły. Otworzył je Nath. Przytulił mnie, po czym lekko przechylił i musnął moje usta. Pomijając fakt, że prawie upadłam w tych szpilkach było cudownie. Sam widok jego cudownych oczu, był niesamowity. Po chwili Nathan wypuścił mnie ze swoich objęć i przywitałam się z całą resztą.
-To gdzie dziś idziemy? - zapytał Tom.
-Przydało by się iść na zakupy po jakieś ciuchy.. - oznajmił Jay.
-Po co Ci ciuchy? - zadał kolejne pytanie Tom.
-A widziałeś moją szafę? Wszystko gdzieś pogineło!
-W sumie też ostatnio zgubiłem kilka koszlek.. - powiedział po chwili zastanowienia Parker.
-Em.. Są w mojej szafie.. Wiesz... Nie miałem w czym chodzić i tak jakoś porzyczyłem.. - oznajmił loczek.
-Zabiję Cię. Dobra, musimy iść na zakupy. - dodał Tom.
Poczekaliśmy chwilę, aż wszyscy będą gotowi. Później wspólnie wybraliśmy się na zakupy nowym Porshe Max'a. Ja z dziewczynami poszłam w jedną stronę, chłopaki w drugą. Po chwili już ich nie widzieliśmy.
W sklepie - chłopacy / Z perspektywy Tom'a.:
-To co robimy? - zapytałem.
Nigdy nie chodziliśmy do sklepów by coś kupić. Zakupy zawsze kończyły się na jakimś szalonym pomyśle. Tym razem, też musieliśmy coś wymyślić.
-Widzicie tą dziewczynkę z rowerkiem? - zapytał loczek.
-No ślepi nie jesteśmy. - odpowiedział mu Młody.
-A widzice to autko, tam, daleko? - zadał kolejne pytanie, wskazując na małe autko, dla dzieci, do którego wrzuca się pieniądze by zaczęło "jechać".
-Jay, na prawdę nie jesteśmy ślepi. - ponowie odpowiedział mu Młody. - Teraz gadaj na czym polega Twój plan.
-Podzielimy się. Tak jakby.. Ale pierw.. Musimy dać sobie jakieś nazwy.. - oznajmił.
-Jakieś pomysły? - zapytał Siva.
-Jestem autorem tego planu, więc to ja wymyślam. - odpowiedział James.
-No to słuchamy geniuszu. - zaśmiałem się.
-A więc tak...:
~ Ja będę frędzel.
~Nath - dziubek.
~Max - hmm.. może łysol.
~Tom - tarzan.
~Siva - małpa.
-Ciebie chyba porąbało! - odpowiedzieliśmy wszyscy równo, słysząc nazwy, które przydzielił nam Jay.
-O nie, nie. Teraz posłuchajcie planu.. A więc chodzi o to.. Dziubek, przejdziesz między regałami, aż dojdziesz do kasy i jakoś przekonasz kasierkę, by dała Ci 2 centy. Małpa, ty w tym czasie będziesz odwracał uwgę dziewczynki, a Dziubek w tedy przyniesie pieniążek Tarzanowi, który zwinie rowerek i przywiezie pieniądz do mnie. Czyli frędza. Będę się znajdował przy punkcie X czyli samochodziku. Cały ten czas Łysol będzie odciągał uwagę ochroniarzy. Później wszyscy przybiegniecie do punktu X i będziemy mogi jeździć do woli. - wyjaśnił.
-Ym.. Może być, ale po co te nazwy? - zapytałem.
-A bo to tak fajnie brzmi. - zaśmiał się.
Po chwili zaczęliśmy działać. Nathan łaził między regałami, później przekonywał kasierkę. Ja w tym czasie znalazłem się przy rowerku, a Siva próbując odciągnąć uwagę małej dziewczynki zaczął z nią gadać o misiach, kwiatuszkach i serduszkach. Kilka metrów dalej, Max zagadywał ochroniarza, a Jay czekał przy punkcie X. Nathan podbiegł do mnie i wręczył pieniążek. Wsiadłem na rowerek, który był strasznie mały i podjechałem do loczka. Chwilę później zbiegła się cała reszta i wrąbała się do autka. Było trochę inaczej niż się spodziewaliśmy. Automatyczne autko było małe, i ciasne. Noga Frędzna wystawała przez jedną szybę, razem z głową Małpy. Łysa głowa Łysola znajdwała się tam, gdzie powinny znajdować się jego nogi. Nogi Dziubka wystawały gdzieś z małego bagażnika, natomiast nie mam pojęcia gdzie była jego głowa. Ja byłem 'zmieszany z nimi'. Wyglądało to conajmniej dziwnie.
U dziewczyn / Z perspektywy Nereeshy:
Kupiłyśmy kilka ładnych ciuszków i postanowiłyśmy wracać do chłopaków. Nie musiałyśmy szukać daleko. Cała piątka wcisnęła się do automatycznego autka, dla małych dzieci. Gdy tylko ich zobaczyłyśmy wybuchłyśmy śmiechem. Podbiegł ochoriniarz, który próbował ich jakoś 'uwolnić', jednak to nic nie dawało. Dopiero po jakimś czasie wyswobodzili się z auta, i odetchnęli z ulgą. Wciąż nie umiałyśmy powstrzymać śmiechu.
-Dobra, wracamy do domu! - powiedziała Kelsey.
-Nie chwila, muszę jeszcze iść do jednego sklepu. - oznajmił Nath. - Zuz chodź!
-Ale po co? - zapytała, jednak ten szybko pociągnął ją za rękę.
Po chwili zniknęli nam z widoku. Czekając na nich, postanowiliśmy iść na lody.
Z perspektywy Nathana:
Musiałem jeszcze pójść do jednego sklepu. Do sklepu, w którym goszczę od lat. Mianowicie do sklepu z full cap'ami. Stałem z Zuz przed tymi wszystkimi półkami zapełnionymi milionami czapek. Jak dla mnie były śliczne. Wśród tego miliona czapek ujrzałem jedną, śliczną, damską.
-Zuz, zamknij oczy. - poprosiłem.
-Em.. Dobrze. - zrobiła co kazałem.
Sięgnąłem do regału, wziąłem czapkę i założyłem jej na głowę. Była czarna, z kolorowymi dodatkami i różowym napisem "I ♥ You". Wyglądała w niej świetnie.
-Możesz otworzyć. - oznajmiłem, gdy zaprowadziłem ją przed lustro.
-Wooow! Jest śliczna! - krzyknęła.
-I już twoja. - uśmiechnąłem się.
-Nie, nie. Nathan, ja nie mam pieniędzy, żeby ją kupić.
-To prezent. - oznajmiłem.
-Nie, to Twoje pieniądze, nie możesz ich wydawać na mnie.
-Tak, tak, tak. - powiedziałem, wzięłąłem kilka full cap'ów z regału i podszedłem do kasy.
Po chwili zapłaciłem za wszystko, i mogliśmy już wychodzić.
-Nathan, po co to kupiłeś?! - zapytała.
-Bo wiem, że Ci się podobała. - uśmiechnąłem się.
-Tak, podobała. Jest śliczna, ale nie mam na nią pieniędzy! A ty nie możesz ich na mnie wydawać! To są.. - już miała dokończyć ale jej przerwałem.
Przyciągnąłem ją do siebie, i lekko musnąłem jej usta. Trochę ją to uciszyło. Ruszyliśmy do auta, i po niedługim czasie byliśmy już w domu.
-Boże, Młody.. Po co Ci kolejne 15 full cap'ów?! - krzyknął Tom.
-Bo są fajne. - zaśmiałem się. - Kocham moje full cap'y. Tu mają miłość, moją głowę, a tam? Siedzą na tych zapełnionych regałach, i się nudzą. Daltego też, postanowiłem jeszcze kilka przygarnąć.
-Biedna jesteś.. - zwrócił się Jay do Zuz. - związałaś się z kolesiem, który ma obsesję na punkcie głupich czapek..
-Nie obrażaj! To moje dzieci! - krzyknąłem,




__________________________________
Omfg. Chciałam zrobić to takie fajne, a zaś wyszło masakryczne.
Przepraszam, jeśli są jakieś błędy, ale jest 01:44 i zamist spać, napisałam nexta, więc środnio kantaktuję xD
Dziękuuuuujęęę wam baaaaaaaaaaaardzoooo za tyle wyświetleń!

2 komentarze:

  1. Kocham *.*
    Cudo ;D
    Czekam na następny
    Weny xd

    Zapraszam również do mnie:
    http://opowiadanieotww.blogspot.com/
    http://ifoundyoustoryofthewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Ty wygadujesz ?! Jakie masakryczne no błagam :/ To jest zarombiste :P Wenyyy ^.^

    OdpowiedzUsuń