środa, 16 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 7

W domu TW:
Wczoraj postanowiliśmy umówić się z dziewczynami z koncertu. Wydawały się bardzo fajne, więc zaprosiliśmy je do nas do domu. Postanowiliśmy także zaprosić Kelsey i Nereeshę. Przez chwilę oglądaliśmy jakiś film, jednak później przerodziło się to w małą domówkę. Szkoda, że nie było Młodego i tej dziewczyny z którą się umówił..em.. jak jej tam? Zuz! No cóż.. odbyło się bez nich. Włączyliśmy muzykę na full'a, zamówiliśmy pizzę, piwo stało w lodówce (do czasu) i jakoś zleciało. Rano jeszcze wszyscy byli u nas.
-Em.. kurde.. ale mnie głowa boli - powiedziała Allis.
-Oo, już się obudziłaś? - spytał Jay nie wiadomo jakim cudem leżący przy niej.
-Jay.. Czemu my właściwie.. jesteśmy w jednym łóżku?!
-Nie mam pojęcia.. Nie wiele ze wczoraj pamiętam.. - odpowiedział.
Przebudziliśmy się trochę i postanowiliśmy posprzątać. Gdy ogarneliśmy dom, zauważyliśmy że Młody jeszcze nie wrócił. W sumie mogliśmy się tego domyślić, że gdy by wrócił od razu by nas pobudził i by był niezły opieprz. Minęła godzina, później dwie, a on dalej nie wracał. Telefonu też nie odbierał.
-Czekajcie.. Mam tu gdzieś zapisany numer tej Zuz.. - odparł Tom, i zaczął grzebać w telefonie. W końcu odebrała.
-Halo? - zapytała nie pewnie.
-Cześć. Tu Tom. Jest tam gdzieś z Tobą Młody? - zapytałem.
-Młody?
-Znaczy.. Nathan. - wyjaśniłem.
-Ym... tak... Tom... my... my jesteśmy w szpitalu.. - powiedziała. Głos jej się łamał.
-Co?! Jak w szpitalu?! Co się stało?! - wystraszyłem się.
-Po prostu.. Ja.. przepraszam.. - było słychać że płacze.
-Ej mała nie płacz. Zaraz tam przyjedziemy - powiedziałem i rozłączyłem słuchawkę.
-Co jest? - zapytał Jay.
-Oni są w szpitalu. - odpowiedziałem.
-Co?! Co się stało?! - zapytała cała reszta chórkiem.
-Właśnie nie wiem. Dziewczyna się rozpłakała i nic mi nie powiedziała. Zbierajcie się. Jedziemy tam.
Wszyscy zaczęli się jak najszybciej ubierać. Chcieliśmy odwieść Kate i Allis do domu, jednak nalegały żeby pojechać z nami. W końcu była tam też ich przyjaciółka. Po jakiś piętnastu minutach wszyscy byli gotowi. Po następnych piętnastu byliśmy już na miejscu.
W szpitalu - Z perspektywy Zuz.:
Zadzwonił do mnie Tom. Chciałam mu o wszystkim opowiedzieć jednak nie potrafiłam, rozpłakałam się. Wiem, że z Nathanem już dobrze, ale i tak bardzo się o niego martwiłam. Nie jako o swojego idola, ale jako człowieka. Nawet jako przyjaciela.. Jeśli mogę go tak nazwać. Właściwie przeze mnie teraz tu leży.. Gdyby mnie nie spotkał, gdybym nie zadzwoniła nic by mu nie było... Po skończonej rozmowie z Tom'em wróciłam do sali Nathana. Za godzinę miał dostać wypis. Niestety gdy podeszłam bliżej zauważył że płakałam.
-Zuz.. co się stało? Czemu płakałaś? - zapytał.
-Nie.. nic się nie stało.. Wcale że nie płakałam.. - chciałam jakoś zaprzeczyć.
-No przecież widzę że płakałaś! Kto dzwonił? Co się stało? - zapytał.
-..Dzwonił Tom..
-Co on Ci powiedział? Przez niego płaczesz? - zadał kolejne pytanie.
-Nie, nie.. Nic mi nie powiedział.. Powiedział tyle, że zaraz tu będą. - odparłam.
-W takim razie czemu płakałaś?
-Nathan.. Ty jesteś tu przeze mnie.. Gdybyś mnie nie spotkał w tedy na koncercie.. Gdybym nie zadzwoniła.. Gdybyśmy się nigdy nie spotkali to nigdy byś tu nie trafił - zaczęłam zaś płakać. - jesteś tu, tylko i wylącznie przeze mnie..
-Zuz.. Proszę Cię.. Nie płacz! Nic nie stało się przez Ciebie! Pech to pech, zrozum. Nie możesz się obwiniać! - usiadł na łóżko. - Proszę, nie płacz! Chodź tu. - wyciągnął ręce.
Niepewnie podeszłam. Chłopak lekko się nachylił i mnie przytulił. Kawałek się przysunęłam i wtuliłam się w niego. Poczułam ciepło jego ciała. Nagle do sali wparowali chłopaki.
-Noo.. Wy tu takie tuli-tuli, a my się martwimy! - krzyknął Tom.
Natychmiastowo się od siebie oderwaliśmy.
-Dobra, kto ranny? - zapytał Max.
-Em.. nikt.. - odpowiedział Nath.
-To kto tu tak w ogóle wylądował? - zadał pytanie tym razem Siva.
-No ja, ale nic mi nie jest. Za pół godziny powinienem dostać wypis. - odparł Nath.
-Skoro nic, Ci nie jest to czemu tu w ogóle wylądowałeś? I skąd ta śliwa pod okiem?! - zapytała dziewczyna Tom'a - Kelsey.
-A niic, nie ważne - odpowiedział Nathan, i mrugnął jej okiem.
-Właśnie, że ważne! - krzyknęłam. - Nathan wdał się w bójkę, z pewnym idiotą.. To wszystko przeze mnie.. - odparłam.
-Jeszcze raz powiesz, że to przez Ciebie, to nie wiem co Ci zobię! - krzyknął Nath.
-A czemu właściwie wdałeś się w tą bójkę? - dociekiwał Jay.
-Bo ten idiota.. Jak mu tam.. Zaczął wyzywać Zuz! Ej no przecież nie siedział bym na ławce i udawał, że nic nie słyszę! - odpowiedział mu Nath.
-Dobra, dobra Młody, nie bulwersuj się - zaśmiał się. Najważniejsze, że wszystko jest ok. Za ile masz ten wypis? - zapytał Siva.
-Em.. za jakieś pół godziny.
-Dobra, to poczekamy na Ciebie, i pojedziesz z nami do domu. Chyba, że wolisz towarzystwo kogoś innego.. - spojrzał na mnie. Lekko się zarumieniłam.
-No pewnie. Jedźcie do domu, i lepiej posprzątajcie zanim wrócę. A ja tu już mam wystarczająco miłe towarzystwo.. - odpowiedział chłopakom, i mrugnął mi okiem.
Zarumieniłam się jeszcze bardziej. Lekko uśmiechnęłam się do niego, jednak byłam trochę zawstydzona.
-Dobra, to my jedziemy. Trzymajcie się. - powiedzieli równo i wyszli z sali.
Czekałam z Nathanem na wypis. Minęło nie całe pół godziny i wypis był przygotowany. Niestety jestem straszną gapą i zapomniałam wziąźć full cap'a Natha, by mu go oddać, więc musieliśmy się wrócić do mojego domu. Szliśmy przez ten nieszczęsny park. Po jakimś czasie znaleźliśmy się pod domem. Byliśmy już na korytarzu. Wyciągnęłam klucz, by otworzyć drzwi, jednak nie zdążyłam tego zrobić, ponieważ stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała...

1 komentarz:

  1. Wow :) Oni się pocałują prawda ? No powiedz, że prawda :) [ i tak idę czytać nexta ] :) JEZUUU Co za talent *.* Zazdroszczę Ci :) Wenyyyy

    OdpowiedzUsuń